Dopiero po chwili zdała sobie sprawę,
że te krzyki które tak ranią jej uszy, wydobywają się z jej
gardła.
Pomimo połamanych kończyn, ciągle
próbowała nimi wierzgać. Wszystkie mięśnie napięły się w tym samym momencie. Przestała się ruszać dopiero wtedy, kiedy wygięła
się tak bardzo, że dało się usłyszeć głośne chrupnięcie,
gdzieś w okolicach środkowych kręgów.
Zamarła. Nie umiała nic z siebie
wydusić oprócz przeraźliwych skrzeków. A chciała wołać o to,
żeby ktoś w końcu ją dobił.
Ogień powoli zaczął wypalać jej
wnętrzności. Skóra, choć wydawało się to niemożliwe, zaczęła
swędzieć jeszcze bardziej.
Następne co czuła, to silne
rozciąganie i pogrubianie się wszystkich jej kości i twarde włosy
wyrastające z porów jej skóry. W rzeczywistości trwało to
pewnie kilka sekund, lecz dla Angel – całą wieczność.
W kulminacyjnym momencie, usłyszała
dźwięk rozdzieranego materiału, a ogień który zbierał jej się cały wieczór w klatce piersiowej – wreszcie wybuchł.
I tak właśnie Angel stała na środku
polany. Na czterech łapach.
- /-Seth?/ Zdziwiona rozejrzała się,
ponieważ zamiast słów, z jej ust, a raczej pyska, wydobył się
szczek.
- /Znajdź mnie, wilczku/ Usłyszała
gdzieś za sobą. Odwróciła się prędko. Gdy tylko usłyszała
śmiech, zdała sobie sprawę, że głoś chłopaka wydobywa się
gdzieś z tyłu jej głowy.
Zdumiona Angel podniosła ciemną łapę
do oczu. Mięciutkie czarne jak węgiel poduszki, obrośnięte
dookoła futrem.
Zastrzygła uszami.
Dziwne uczucie nazywać swoje części
ciała jak byłoby się psem.
Chwila.
Ona była psem.
- /Tak właściwie, jesteś bardziej
spokrewniona z wilkami/ Głos znowu rozległ się w jej głowie.
Czyli do tego Seth Cardoff słyszał jej myśli? Zawarczała cicho.
To on ją w to wpakował.
- /Gdzie jesteś?!/ Zapytała w
myślach.
- /Znajdź mnie. Wtedy może uda ci
się dać mi nauczkę/ I tak jakby zniknął z jej głowy. Wylogował
się z portalu o nazwie „mózg Angel”. Mruknęła cicho. Coś
podpowiadało jej, że musi znaleźć go, korzystając z jej nowych
możliwości.
Zamknęła ślepia i odetchnęła
głęboko. Choć zaraz tego pożałowała. Bicie przerażonych
serduszek zwierząt w lesie rozsadzał jej mózg, a co dopiero
huczenie sowy. Zaskomlała i otrząsnęła łbem.
Postanowiła zdać się na powonienie.
Zaciągnęła się powietrzem, co także nie należało do
najlepszych przeżyć, ale i tak było odrobinę przyjemniejsze niż
pęknięte bębenki uszu.
Zapachy mieszały się ze sobą i
wręcz próbowały wedrzeć się do jej nozdrzy.
Czuła las, wodę z jeziora, zapach
stworzonek w lesie i... jest! Błotnisty zapach wilczego runa.
Wydawało jej się, że zna skądś ten zapach.
Otworzyła oczy. W podstawówce nosiła
okulary, ale to co miała przed oczami, nie przyrównałaby do
żadnego efektu HD. Pomimo, że było ciemno, ona widziała wszystko
wyraźnie jak nigdy dotąd. Krawędzie wyostrzyły się, stały się
aż jaskrawe. Ciągle coś przykuwało jej wzrok. To startujący
ptak, to poruszający się w trawie królik.
Wszystko tak bardzo ją przytłaczało.
Poczuła, że błotnisty zapach się
przemieszcza. Skupiła się i zaczęła nasłuchiwać. Na początku
trudno było wyłowić tylko jeden dźwięk, ale kiedy w końcu się
udało, bez zawahania ruszyła w pogoń.
Chwile gonili się po lesie, ale coś
jej podpowiadało, że Seth nie bierze jej za zagrożenie, że tak
wolno ucieka. Kiedy powaliła go na ziemię, czuła, że nie
wykorzystała nawet 50% swoich możliwości!
Zaśmiała się, co raczej
przypominało pomruk wydobywający się z jej klatki piersiowej.
- /Jesteś szybka, to dobrze/ -
Zamrugała. Czy to znaczyło, że Seth wcale nie dawał jej fory? -
/I też bardzo silna, więc... mogłabyś zwalić się życzliwie z
moich płuc?/ - Warknęła żartobliwie i zeskoczyła z cielska
chłopaka.
Miała chwilę, żeby mu się
przyjrzeć.
Szare lśniące futro, żółte
ślepia. Był co najmniej dwa razy większy od zwykłego wilka, a
poza inteligentnymi oczami, nie różnił się niczym więcej od
tych, które widywała w Irlandzkim zoo.
Usadowiła się na opadłych liściach. Teraz
czas na pytania.
- /Czemu ja?/ - Zapytała cicho.
Chłopak spojrzał na nią.
- /To skomplikowane, Angel./

- /Kiedy dołączysz do stada to.../
- /Jakiego stada?/ - Zapytała
zaskoczona.
- /Mojego stada. Po
tym jak cię zmieniłem, już praktycznie do niego należysz/ -
Oznajmił spokojnie, jak gdyby przedstawiał jej przepis na
czekoladowe babeczki. Znowu dał się we znaki ogień, który
poczuła przy przemianie.
- /Sorry, Seth. Na nic się nie
pisałam, a w szczególności nie na należenie do jakiejś bandy
oszołomów biegających po lesie/ - Widziała że Seth zaczął
tracić cierpliwość. Dobrze, niech się wkurzy. Czuła w sobie
taką moc, że mogłaby powalić dorosłego słonia.
- /Nie zaatakuję cię, dopóki nie
dasz mi powodu./ - Wysyczał.
- /A to wystarczający powód?/ -
Zapytała i momentalnie rzuciła się w stronę szyi Setha. Zanim
zdążyła wbić w nią rząd zaostrzonych zębów, coś w nią
uderzyło. Odrzuciło ją tak, że całą swoją masą walnęła w
drzewo, łamiąc je przy okazji z głośnym hukiem.
- /Co do...?!/ - Spojrzała w górę.
Nad nią pochylało się kilka ogromnych wilków. Trzy śnieżnobiałe szczerzyły zęby i poszczekiwały,
gotowe zaatakować. Dwójka trzymała się z boku i obserwowała
dziewczynę uważnie.
Cholera. Już widziała te ślepia.

Wszystkie wilki, jak na komendę,
odsunęły się kilka kroków od nich. Seth rzucił w nią lnianą
torbą.
- Tu masz ubrania. Z tamtych wiele
nie zostało. Ponowna zmiana, nie boli tak bardzo. - Zaskoczona
dziewczyna złapała torbę do pyska i schowała się pomiędzy
krzakami. Jak mówił Seth, zmiana z powrotem w człowieka, już tak
nie bolała. Angel, przekonana, że po zmianie poczuję się jak
niepełnosprawna, zdziwiła się, ponieważ zachowała, może trochę
przytłumione, ale wyostrzony wzrok i węch. Może, po czasie
przemiany, znowu wróci do normalności, chodź teraźniejszy stan,
odpowiadał jej wiele bardziej.
W torbie znalazła obcisłe czarne
rurki, ciemną koszulkę i ciepłą kurtkę. Hm, były nawet niezłe,
pomimo tego, że Seth nie zadbał o jej bieliznę.
Wyszła na polanę, gdzie czekał już
z Seth, oparty o swojego coopera.
- Gdzie twoje pieski? - Zapytała
kpiąco. Była na niego wściekła. No cóż. Jak mogłaby nie
być?
Seth puścił jej uwagę mimo uszu i
otworzył drzwi do samochodu.
Jej złość powoli się kumulowała,
ale nie miała zamiaru wracać do domu z buta. Lub z łapy.
- Czyli jesteś czymś w rodzaju
„lidera”, hm? - Zapytała wpatrując się przed siebie. Zaplotła
ręce na piersi.
- Nie do końca. - Powiedział
chłopak, manewrując kierownicą.
- Możesz mówić jaśniej? -
Zapytała zirytowana.
- Jestem kimś w rodzaju bety.
Rozumiesz? Jakby zastępcą.
- To kto jest alfą? - Angel
zmrużyła powieki. Seth westchnął, co jeszcze bardziej
zaciekawiło dziewczynę.
- Gdyby to było takie proste... -
Wyszeptał.
- Co? Czyli nie wiesz? To co z niego
za przywódca?! - Chłopak zmroził ją wzrokiem.
- To bardziej skomplikowane.
- Powtarzasz się, Cardoff. - Angel
zauważyła, że Seth zacisnął palce na kierownicy.
- Alfa nie musi się ujawniać. Alfa
jest od tego, żeby nam pomagać i się nami opiekować. To Beta w
większości sprawuje rządy, uczy młode wilkołaki i...
- I zmienia nastolatków w zmutowane
wilki. - Dokończyła Angel cicho. - Bo ich też zmieniłeś,
prawda? Poznałam ich. Po oczach. Ophelia, Vicky, Blanca... Sophia.
- Wyszeptała. - Ktoś jeszcze? Czy tylko tyle potrzebowałeś do
obrony przede mną?
- Chciałaś rozszarpać mi gardło.
- Należało ci się. Mam zamiar
spróbować jeszcze raz.
- Znowu naślę na ciebie Ophelię.
- Zerknął na nią.
- Dawaj, muszę jej oddać. -
Powiedziała i uniosła koszulkę, ukazując znaczny siniak ciągnący się wzdłuż jej
prawego boku.
- Mam cię przeprosić? - Podniósł
brwi.
- Gdyby to było takie proste. -
Zacytowała dziewczyna, a chłopak pokręcił głową z delikatnym
uśmiechem.
- Powiedzmy, że jesteśmy kwita. -
Powiedziała dziewczyna i przejechała palcami, po szramach w
fotelu, które wytargała szponami.
____________________
Ym, dość nudny, ale musiałam opisać zmianę Angel w wilkołaka ;d
Mam nadzieję, że nie był AŻ TAK straszny i dziękuję za tyle wyświetleń i miłych słów na emailu i w komentarzach!
____________________
Ym, dość nudny, ale musiałam opisać zmianę Angel w wilkołaka ;d
Mam nadzieję, że nie był AŻ TAK straszny i dziękuję za tyle wyświetleń i miłych słów na emailu i w komentarzach!