środa, 3 lipca 2013

Rozdział XVIII "To, że ciągle tu stoję i z tobą rozmawiam, jest tego najlepszym dowodem."

muzyka#

- Może ja się po prostu do tego nie nadaję, Seth? - odgarnęła włosy do tyłu i oparła łokieć o szybę.
   Chłopak odkąd wywlókł ją siłą ze swojego domu, nie odezwał się ani słowem. 
   Dopiero kiedy zaparkował na podjeździe, a Angel zaczęła gramolić się do wyjścia, złapał ją za nadgarstek. Zaskoczona prędko odwróciła głowę, smagając końcówkami włosów policzek chłopaka. 
- Słuchaj mnie teraz uważnie. Jeszcze tego nie rozumiesz, ale nadajesz się do tego najbardziej z nas wszystkich. Bardziej niż Sophia czy Ophelia. Bardziej niż ja. Tylko... zaufaj mi, okay? - Przełknął ślinę. Mówił bardzo szybko i nerwowo. 
   Angel otrząsnęła się z szoku i pokiwała głową. Wysiadła z samochodu, a kiedy blondyn odpalił silnik, zapukała jeszcze w szybę. Zsunęła się z cichym szelestem. 
- Ufam Ci. 

- Wystygnie. 
- Co? 
- Kawa ci wystygnie, jak nie zaczniesz jej pić. 
- Oh, tak. Jasne. - powiedziała z uśmiechem i uniosła papierowy kubeczek do ust. Siedzieli w Sturbucksie. Wyatt ciągle coś do niej mówił, lecz było to dla jej mózgu jak irytujące brzęczenie muchy, której jak najszybciej chciała się pozbyć. 
   Idiotka. Jeszcze kilka dni temu byłaś zdolna całować się z nim na środku chodnika. 
Angel - złapał ją za rękę. Zerknęła na plątaninę palców z rozdrażnieniem. - Nie przyszliśmy tutaj na pogawędkę. Chciałem cię przeprosić.

   Angel szła korytarzem. Była już spóźniona na zajęcia z literatury, ale szczerze - wcale jej to nie przeszkadzało. Wczorajsza noc była podła. Nie mogła zmrużyć oka targana wyrzutami sumienia. 
   Zastanawiała się, czy Olivier pojawi się dzisiaj w szkole. 
   Myśl, idiotko. Rozharatałaś mu pół twarzy. Jak miałby się pokazać w szkole? Kot go podrapał?
   Angel parsknęła. 
- Angel O'Connel! 
   Dziewczyna odwróciła się. Pusty korytarz. No może nie całkowicie pusty, bo środkiem kroczył w jej stronę Seth. Uśmiechnęła się słabo, choć do prawdziwego uśmiechu było jej daleko. 
- Co ty tu robisz? Masz teraz wf. - powiedziała i zarzuciła potarganą grzywkę do tyłu. 
   Ledwo widziała przez napuchnięte od braku snu oczy.
- Skąd wiesz, jakie mam lekcje, O'Connel? Stalkerujesz mnie? - zapytał i założył zawadiacko ręce na piersi. 
- Nie, idioto. Masz przy sobie torbę. - Dziewczyna wskazuje na przewieszoną przez ramię treningową torbę Nike. 
   Seth zaśmiał się, po czym zgrabnie zmienił temat. 
- Jak tam, eee... Wyatt? Dobrze mówię? - Angel przewróciła oczami. Już zaczęła się przyzwyczajać do tego, że Cardoff wyłapuje jej myśli, kiedy skupia się na czymś za bardzo. A na Wyatt'cie ostatnimi czasy skupiała się o wiele za bardzo. 
- Jest super. 
- Cieszę się. - powiedział i na sekundę zapadła niezręczna cisza. - Musimy pogadać. 
- No to mów. - odparła, przybierając identyczną jak Seth, znudzoną pozę. 
- Powinniśmy gdzieś iść. - powiedział. - Zaplecze woźnego.
- Chyba sobie ża... - nie zdążyła dokończyć, ponieważ Seth zamknął jej przegub w żelaznym uścisku i odrobinę za mocno szarpnął do przodu. 
   Tak jak się spodziewała, zaplecze było pełne środków czystości i różnych sprzętów. Kolorowych mopów, wiader, różnorakich wielkości mioteł. 
   Kiedy Seth wciągnął ją do środka, znaleźli się niebezpiecznie blisko siebie. Angel czuła zapach jego perfum, szamponu i miętówki, którą miał w ustach.
   No i jeszcze Cif, ale w tej chwili nie zaprzątało jej myśli. 
- No? To o czym chciałeś rozmawiać? - ponownie założyła ręce na piersi, przybierając postawę obronną. 
   Kiedy Seth zrobił krok w przód, serce dziewczyny zakołatało o wiele szybciej niż zwykle. Nie było szans, że tego nie usłyszał. Może to jej chora wyobraźnia, ale zauważyła na jego twarzy cień tego idiotycznego uśmieszku.
- Musimy zacząć trenować. - Angel westchnęła. Znowu stara śpiewka.
   A wtedy przypomniało jej się zajście wczorajszego wieczora. Wstrząsnęły nią dreszcze. 
- Dzisiaj po szkole? Co ty na to? - zapytał, opierając się plecami o ścianę. 
   Angel już chciała przytaknąć, kiedy przypomniała sobie o spotkaniu. 
- Nie dam rady, Seth. - Zagryzła wargę. - Dlatego tutaj przyszliśmy? Żebyś mi to oznajmił?
- Nie. - powiedział prosto z mostu. Angel uniosła zaskoczona brwi. 
- Okeeeej. Potrafię o siebie zadbać. 
- Taa. Wczorajszy dzień jest tego idealnym przykładem. - Seth przewrócił oczami. 
   Zirytowało ją to. 
- Obroniłam się, Cardoff. To, że ciągle tu stoję i z tobą rozmawiam, jest tego najlepszym dowodem. - powiedział wkurzonym tonem. 
-  Tylko niektórzy... potrafią być bardziej niebezpieczni. 
- Masz na myśli inne wilkołaki? Ty też jesteś całkiem silny, a mogłabym ci dać radę. - Seth parska śmiechem. 
- Mnie? - Angel uśmiechnęła się w odpowiedzi. 
- Myślisz, że nie miałabym szans przeciwko tobie? 
- Tego nie powiedziałem. - Na jego twarzy także pojawił się szeroki uśmiech. 
- Może nie zauważyłeś, ale jestem niezła w walce wręcz. 
- Ja nadal jestem najstarszy. I jestem Betą. Wiesz, nadludzka siła plus władza... Potrafi być przekonująca. - Wzruszył ramionami, jakby to było nic wielkiego. 
- A ja jestem młodą krwią. - zauważyła i poruszyła brwiami. 
- Mam ostrzejsze pazury. - szepnął, pochylając się w jej stronę i zabawnie przebierając palcami. Czuła jego oddech na swojej twarzy. 
- Jestem mądrzejsza. - powiedziała, zagryzając wargi. Robiła to coraz częściej. 
- Cóż, ja szybszy. - Oblizał wargę. Angel uniosła podbródek do góry. 
- Udowodnij. - Seth rozchylił usta. Uśmiech zniknął z jego twarzy. 
   Po kilku sekundach bezruchu, Angel uniosła brwi w pytającym wyrazie. 
   Po czym zamachnęła się pięścią.
   Seth nie spuszczając wzroku z jej oczu, złapał jej przedramię, kilka centymetrów od jego twarzy.
   Angel spróbowała ponownie. Identycznie stało się z lewą ręką. Seth uśmiechnął się i obrócił, przyciągając wyrywającą się dziewczynę do siebie. Angel przyciągnęła łokcie do klatki piersiowej.
   Seth patrzył na nią spod rzęs. Obydwoje ocierali się delikatnie nosami. Angel czuła wyraźnie zapach proszku do prania, którego używał chłopak. Oblizała usta. Stykali się czołami. Dziewczyna podniosła wzrok z jego rozchylonych, malinowych ust, wprost na rozkojarzone oczy. Przełknęła ślinę i odsunęła się od niego na tyle, ile pozwalała jej wielkość pomieszczenia. 
   Seth przestał się uśmiechać. Parsknął nie dowierzając. Angel wlepiła wzrok w podłogę. 
   Na jej ustach zabłądził ledwo zauważalny uśmiech. Kopniakiem wycelowała w jego podbrzusze, lecz Seth momentalnie odeprał jej atak. Dziewczyna zrobiła zamach ręką, a kiedy i to nie poskutkowało, momentalnie powtórzyła ruch. Seth jedynie unosił ręce, blokując jej ciosy. Już nie próbował jej łapać. 
   Aż w końcu kiedy jej pięść miała mieć bliskie spotkanie z jego twarzą, zacisnął dłonie na obu jej nadgarstkach, odciągnął do tyłu i przygwoździł ją do ściany. Angel dyszała szybko, starając się odgarnąć włosy zakrywające całą jej twarz. Z każdym oddechem wpadały jej do buzi i niemiło drapały w gardło. Policzkiem dotykała zimnej powłoki. Seth przypierał ją do ściany całym ciężarem swojego ciała. Dziewczyna wyrywała się nerwowo z jego uścisku. Nie mogła złapać oddechu.
   Powoli zaczęła panikować. 
- Dobra, łapie. Możesz już puścić. - powiedziała nerwowym głosem. Czuła ciepły oddech chłopaka drażniący płatki jej uszu. Sunął powoli nosem po jej wydatnych kościach policzkowych, a Angel mimowolnie przymknęła oczy. 
   Po czym nagle odsunął się od niej i po chwili puścił jej nadgarstki, robiąc kilka dużych kroków w tył. Angel oderwała się szybko od ściany i zaczęła rozmasowywać przeguby, które pokrywały coraz mocniej rysujące się czerwone pręgi. 
- Przepraszam, ja... - zaczął Seth.
- Nie... - Angel uciszyła go otwartą dłonią, śmiejąc się nerwowo. - Nie przepraszaj. Masz rację. 
- Ja tylko chciałem... 
- Wiem. - Dziewczyna oparła się o przeciwległą ścianę. - Zrozumiałam. 
   Seth spojrzał na nią przełykając ślinę. Angel oddychała głęboko z przymkniętymi oczami. Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i ciche kroki chłopaka. 
- Angel. Ta kobieta... - Dziewczyna uniosła wzrok, ani na moment nie puszczając swoich nadgarstków. - Ta kobieta tylko z tobą pogrywała. Podpuściła cię, rozumiesz? - Angel opuściła wzrok. - Widziałem innych. Nie chcę z tobą trenować dlatego, że nie wierzę, że mogłabyś skopać im tyłki. Mówię ci to, bo... oni cholernie mnie przerażają. Ciebie też powinni. - powiedział i zatrzasnął drzwi. 

   Oni? Jacy do cholery oni? Co miał na myśli? Seth się ich boi? Nie, chwila. Nie boi, jest przerażony. Cholera. Cholera. Cholera. 

- ... no i właśnie wtedy przeleciałem dyrektorkę i... - Angel uniosła zdziwiona wzrok.
- Cco? - zapytała zdezorientowana. Wyatt bawił się pustą już filiżanką po czarnej kawie, wlepiając w nią wzrok i uśmiechając się delikatnie.
- Nie martw się. Sprawdzałem tylko, czy mnie słuchasz. - Angel odgarnęła włosy do tyłu i westchnęła ciężko.
- Wyatt... przepraszam cię. Dzisiaj nie mam kompletnie do niczego głowy. Wybaczysz mi? - Ścisnęła jego dłoń, która ciągle była spleciona z jej palcami.
On parsknął śmiechem.
- Przyszliśmy tu po to, abym to ja błagał cię o wybaczenie, a robisz to ty? Toż to hipokryzja. - Angel zachichotała razem z nim. - No dobrze. Cóż, jeśli nie masz humoru do poważnych rozmów, nie zostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić cię do ZOO. - Chłopak podniósł się z krzesła, a Angel spojrzała na niego zdziwiona.
- ZOO? - zapytała, jak gdyby pierwszy raz słyszała tę nazwę.
- Nie byłaś tam nigdy? - na przystojnej twarzy Wyatt'a pojawił się słodki, lecz odrobinę kpiący uśmieszek. Angel zmarszczyła brwi.
- Jasne, że byłam!
__________________________________
Słabe. Słabe. Słabe. Słabe!
Przepraszam! Wena mnie opuściła. Matko, ale jestem na siebie wkurzona, że daje wam coś takiego!
Wybaczcie mi, wiem - nuda.
Obiecywałam wam coś ciekawego, obietnicy nie dotrzymałam.

xxx,
Cinna