niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział V "Mógł być sobie starszy, nie wiadomo jak przystojny i pociągająco tajemniczy(...)"

    Następne kilka tygodni minęło w spokoju. Angel wpadło kilka pozytywnych ocen, codziennie jadała z Clarissą i resztą jej przyjaciół oraz trzymała się od Setha Cardoffa jak najdalej. Czuła dziwne powiązanie z tym, że zawsze kiedy zamienia z nim kilka zdań, jej stan się pogarsza.
    Lecz tego dnia, nie do końca jej to wyszło.
    Zaspała i obudziła się pół godziny przed dzwonkiem na lekcje. Wpadła do szkoły i pobiegła do szafek.
    Zapomniała klucza.
    Zacisnęła pięści i zsunęła się wzdłuż chłodnego metalu i zacisnęła powieki.
    Gdy je otworzyła, zamiast jasnej ściany, zobaczyła przed sobą parę ciemnych jeansów. Podniosła wzrok i dopatrzyła się przystojnej twarzy chłopaka.
    O nie.
Angel O'Connel? Jestem zaskoczony twoim postępowaniem! Świadoma absencja i to jeszcze w pierwszym miesiącu uczęszczania do tej placówki! - Powiedział cicho.
- Zamknij się Cardoff, błagam. - Powiedziała i zacisnęła ponownie powieki. Miała nadzieję że gdy znowu je otworzy, chłopak w jakiś magiczny sposób zniknie.
    Niedoczekanie.
    Seth usiadł tylko w bezpiecznej odległości od niej, co nawet jej zaimponowało. Jak gdyby czuł że nie należy za bardzo zbliżać się do terytorium dziewczyny, ba, do tego w pełni to szanował.
Między nimi zapanowała cisza i to wcale nie krępująca. Po prostu siedzieli naprzeciw siebie i wpatrywali bez słów.
Nie masz szczególnej ochoty na dzisiejsze lekcje, prawda? - Zapytał i powoli, prawie minimalnie nachylił się w jej stronę.
- Identycznie jak ty. - Odparła i podniosła brew.
- A co myślisz żeby... - Tu przerwał by oblizać usta. Angel doszukała się w jego oczach dziwnego błysku, który cholernie ją zaintrygował. - Na przykład, zerwać się z lekcji? - Ta propozycja ją zaskoczyła. Jasne, w Irlandii robiła to ciągle, ale tutaj? Między murami Lycanos Private School wydawało się, że słowo „wagary” nie istnieje. To przecież nie wyglądałoby idealnie na identycznie idealnym świadectwie.
- Byleby jak najszybciej wydostać się z tego szajsu. - Odparła i szybko się podniosła. Podała rękę chłopakowi. On uśmiechnął się do niej lekko, a ona nawet go odwzajemniła.
    Lecz kiedy ich ręce się zetknęły, Angel poczuła jak gdyby jej dłoń przeszedł prąd. Jednak było to zadziwiająco miłe uczucie.

    Ku zdziwieniu dziewczyny, udali się do lasku przy szkole.Gdy przeszło się przez bramę ogradzającą szkołę i zanurzyło wśród drzew, już nie okazał się takim „laskiem”, lecz ogromnym lasem, w którym bez problemu można by się zgubić. 
Stąpali po brązowo złotych liściach i rozmawiali cicho. Obydwoje dłonie mieli wciśnięte w kieszenie.
Nie lubisz tego miejsca, co?
- Szczerze? Nienawidzę. - Zaśmiała się krótko.
- Czemu? - Spojrzał na nią zaciekawiony.
- Bo... to wszystko jest zbyt... cholera, może to zabrzmieć śmiesznie, ale wszystko tu jest takie idealne. - Powiedziała to zdanie szybko, a do tego wpatrując się uporczywie w liść który przykleił jej się do lewego buta.
- A ty czujesz, że przez to tu nie pasujesz? - Zerknęła na niego zdziwiona.
- Dokładnie. - Kąciki ust chłopaka powędrowały ku górze, w bliżej niewyjaśnionym powodzie. Do tego wydawało jej się że wyszeptał: „Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz”. - Dokąd tak właściwie zmierzamy?
- Przed siebie. - Angel podniosła brew, ale nie skomentowała wypowiedzi chłopaka. Po jakiś dziesięciu minutach zatrzymali się przy obalonym drzewie. Usiedli naprzeciw siebie. Obydwoje uporczywie wpatrywali się sobie w oczy, aby zmusić drugiego do rozpoczęcia rozmowy.
- Więc, przyjaźnisz się z Clarissą i jej paczką? - Zapytał chłopak z lekko kpiącym uśmiechem.
- No i? - Angel lekko się wkurzyła. Seth jedynie wzruszył ramionami.
- To nudziarze.
- Och, bo ty jesteś tak cholernie ciekawą osobą. - Odparła sarkastycznie i zaplotła ręce na piersi.
- Zdziwiłabyś się. - Powiedział, a w jego oczach zabłysł dziwny blask. Nie chciała się sama sobie przyznawać, ale coś w tym błysku ją zaniepokoiło. - Bądź co bądź, jeżelibyś miała ochotę oderwać się od planety kujonów, ja i Ophelia jesteśmy do dyspozycji. - Angel zamrugała. Ophelia? Co do tego miała... Przed oczami stanął jej obraz z biblioteki. Że wcześniej na to nie wpadła! To jak dziewczyna głaskała go po ramionach podczas gry, albo chociażby to, że siedzieli na wspólnym krześle!
- Oderwać? - Wydukała.
- Noo tak, myślisz, że jeżeli chodzisz to pieprzonej prywatnej szkoły to znaczy że nie możesz się zabawić? - Tym razem naprawdę sobie z niej kpił. Nie spodobało jej się to. Mógł być sobie starszy, nie wiadomo jak przystojny i pociągająco tajemniczy, ale Angel nie miała zamiaru być wyśmiewana przez kogoś takiego jak on.
    Dlatego zeskoczyła z pieńka i bez słowa ruszyła przed siebie.
Angel? - Usłyszała za sobą cichy, aksamitny głos chłopaka. Pewna przeprosin, odwróciła się zgrabnie ze zwycięskim uśmiechem.
- Słucham.
- Szkoła jest tam. - Chłopak wskazał na przeciwny kierunek, do tego, w którym kierowała się białowłosa.
    Angel zacisnęła szczękę, pięści i zawróciła odprowadzana zduszonym śmiechem Setha.
    Całe dobre wrażenie które zrobił na niej blondyn, uleciało jak powietrze z przebitego balonika.


    Na resztę lekcji już nie poszła. Wróciła po prostu do domu. Napisała Clarissie SMS czy mogłaby po szkole podrzucić jej książki i nawet się nie przebierając, rzuciła się na łóżko.
    Przyśnił jej się chłopak. A dokładniej plecy chłopaka pokryte licznymi tatuażami. Najbardziej rzucającymi się w oczy były dwa wilcze łby na łopatkach, wygięte w geście wycia.
    Angel tak zaciekawił ten tatuaż że aż przekręciła głowę w bok.
    Coś kapło na podłogę.
    Dziewczyna spojrzała w dół.
     Czy to była ślina? Dotknęła swojej twarzy. Ale jedyne co poczuła to miękkie i ciepłe futro. Do tego nie mogła odnaleźć swoich ust! Tylko coś długiego, zakończonego mokrym... nosem?!
    Usłyszała przeciągłe wycie za sobą. Gdy odwróciła wzrok, chłopak zniknął. Stał przed nią jedynie ogromny szary wilk.
    Siedział i wpatrywał się w nią uważnie. Powinna czuć strach, prawda?
    To przecież wilk, a wilki są niebezpieczne.
    Ale ten wpatrywał się w nią ze spokojem.
    Ku zdziwieniu Angel, zwierze osunęło się bezgłośnie na ziemię, a z jego majestatycznych pleców unosiła się ogromna strzała.
    Poczuła że coś jest nie tak. Rozejrzała się i chodź niczego nie widziała, coś podpowiadało jej żeby uciekała ile sił w łapach.
    Nie zdążyła. Gdy tylko się odwróciła ktoś skręcił jej kark.

- Angel, wstawaj masz gościa. - Usłyszła głos swojej matki.
- Hm? Ach, tak to pewnie Clarissa – Odparła i podniosła się z łóżka.
- Och, to chyba ni... Angel dobrze się czujesz? - Dziewczyna spojrzała na swoją matkę przykładającą czoło do głowy dziewczyny. - Jesteś rozpalona!
- Ach, no tak. Nie byłam dzisiaj w szkole. Źle się czułam. - Powiedziała i wzruszyła ramionami. Nawet nie patrzyła w lustro jak wygląda, nie widziała powodu, żeby stroić się dla Clarissy.
    Ale w salonie popijając herbatę i rozmawiając wesoło z jej ojcem, nie siedziała Clarissa.
- Olivier? - Zapytała Angel. Chłopak podniósł na nią wzrok.
- Och, cześć! Clarissa poprosiła mnie, żebym ją wyręczył w przyniesieniu ci książek, bo musiała dzisiaj zostać do późna w szkole, mam nadzieję że będę jej godnym zastępcą. - Matka uśmiechnęła się do Oliviera.      Widać było że jej się spodobał.
- A poza tym, Olivier podczas tego kiedy ty sobie drzemałaś, wyjaśnił mi zasady krykieta. - Powiedział dumnie jej ojciec. Czyli jego też omotała życzliwość chłopaka. Angel nie odezwała się ani słowem, dlatego w pomieszczeniu zapadła cisza.
- Hm, może zaprosisz Oliviera do swojego pokoju, córeczko? - Zaproponowała zakłopotana matka.
- Co? No tak, chodźmy. - Kopnęła brudne ubrania pod łóżko i byle jak je zasłała. Zanim chłopak wszedł do pokoju, Angel uznała że jest w nim dość przyzwoicie czysto.
- Masz bardzo miłych rodziców. - Powiedział i położył plecak na łóżku.
- Taa. - Odparła i splotła dłonie.
- A do tego wiem, że nie siedziałaś dzisiaj w domu z powodu grypy. No chyba że schadzki po lesie doprowadziły do przeziębienia. - Jego bezpośredniość zaszokowała dziewczynę. A jeszcze bardziej zdziwiło ją to, że z jego twarzy nie znikała życzliwość. Jak gdyby tylko trochę się zasmucił.
- Och, ja... skąd ty...?
Widziałem was, zrobiłem niezłe zamieszanie żeby odciągnąć pannę Reuge od okna. - Zaśmiał się krótko. Angel opadła na łóżko, naprzeciw Oliviera który wyciągał notatki z plecaka.
- Yhm, dziękuję.
- Nie ma sprawy. Tak robią przyjaciele. - Posłał jej uśmiech i podał zestaw książek i zeszytów. Angel wydawało się, że ostatnie słowo wypowiedział z lekką goryczą.
    Och, awansowała na przyjaciółkę Oliviera Wilsona, jak zdążyła się zorientować przez ostatnie tygodnie, jednego z najpopularniejszych i najmilszych chłopaków w Lycaons Private School, oraz wicekapitana drużyny hokeja na trawie. Gdzie kapitanem był Seth Cardoff.
    Pomimo uczciwości i życzliwości cechujące Oliviera, jasne było, że rywalizowali.

    Następny dzień Angel przesiedziała w domu z wysoką gorączką. Ubrana w górę swetrów i dresy cały dzień spędziła przed komputerem oglądając filmy.
    Kiedy całą jej filmoteka się wyczerpała, Angel przez jakiś czas patrzyła na migający slash w wyszukiwarce.
    Stukała nerwowo paznokciem o czarną obudowę laptopa.   Bijąc się z myślami, w końcu wcisnęła literkę „W”.
    Czuła się strasznie głupio, chodź to idiotyczne.
- Angel, weź się w garść. - Powiedziała do siebie i wstukała hasło. Po pięciu sekundach wyłoniło jej się 54 tysiące wyników. Kliknęła w pierwszy link.
    Typowo ezoteryczna stronka. Pominęła wstęp o historii wilków w kulturze i wierzeniach i zjechała na sam dół. Tam od razu rzuciło jej się w oczy wytłuszczoną czcionką:

Interpretacja snu zawierającego element Wilk :

pożerający lęk; dzikość; mądrość; symbol zła; agresja; uwodzicielski, niebezpieczny mężczyzna; zdrada sekretów
  • martwy – destrukcja, unicestwione złe wpływy.

    Zamknęła stronę. Stek bzdur.
    Zalogowała się na facebooku i sprawdziła wiadomości. Rosie znowu rozpisywała się na temat tego jak to rzadko się komunikują. No cóż, Angel wracała ze szkoły po 16, uczyła się lub szła do Clarissy... uczyć się.   Cholera, chyba faktycznie miała mało czasu na przyjemności.
    Nagle wyskoczyło jej okno czatu.
    Serio? Nawet na tutaj musi jej uprzykrzać życie?

Seth Cardoff: Mam czuć się winny temu, że nie ma Cię w szkole?

    Zagryzła wargę i zignorowała go. Lecz po pięciu minutach napisał do niej znowu.

Seth Cardoff: Nie odpiszesz mi? Dojrzale.
Angel O'Connel: Skorzystam z twojej propozycji.

    Nie wierzyła że to wydostało się spod jej palcy. Ale faktycznie, miała cholerną ochotę wyrwać się z domu i zaszaleć.

Seth Cardoff: Przyjedziemy po Ciebie o 7. Ubierz się ładnie.

Seth Cardoff jest niedostępny.

    Zatrzasnęła laptopa.  


6 komentarzy:

  1. uuu... ale się dzieje, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. bosko, zresztą jak zawsze!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wciągające. Przeczytałam wszystko i szczerze powiem, że opowiadanie jest ciekawe, oryginalne i nieco tajemnicze. Nie wiem, co znaczył jej sen i ktoś skręcił jej kark? Uugh. :/
    A więc Oliver i Seth rywalizują ze sobą, fajnie. :3
    Będę częściej zaglądała i pozdrawiam, Reia. :D
    http://anioly-nie-gryza.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, niezłe, wciągające i wyczerpujące. Poza tym podoba mi się wygląd bloga, estetyczny, prosty, ale jednak ładny :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    ohmfh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wciągające:) mi piszemy nasz "pamiętnik" tylko ,ze się tak nie rozpisujemy :D
    zpamietnikanastolatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No i tak ma być, ale powinna iść z samym Seth'em <3

    OdpowiedzUsuń