- A czego ty się spodziewałaś? -
Zapytała Blanca. Oparła dłoń na biodrze i przyglądała się
Angel z wyższością i niesmakiem. Jakby zobaczyła model torebki z
zeszłej kolekcji.
- Jeszcze tu jesteś? - Zapytała z
westchnieniem.
Ta osóbka naprawdę w tym
momencie interesowała ją najmniej.
Angel złapała w dłoń jabłko i
zaczęła powoli wgryzać się w soczysty miąższ, pogrążona we
własnych przemyśleniach.
O jakim niebezpieczeństwie mówił
Seth? O jej niekontrolowanych zmianach? Niedoczekanie. Od kilku
tygodni nie zdarzyła jej się sytuacja, żeby musiała się jakoś
specjalnie kontrolować i uspokajać.
- Co jest Ophelii? - Zapytała
białowłosa. - A nie chwila. Nie obchodzi mnie to nic a nic.
- Sethowi zależy na Ophelii. Są
dla siebie stworzeni. - Powiedziała dziewczyna z pełną powagą i
usiadła naprzeciw Angel.
Złożyła pomalowane na czerwono
paznokcie na stole i patrzyła wyczekująco na młodszą dziewczynę.
- Doprawdy? - Zapytała bez
specjalnego zainteresowania Angel podnosząc brwi i ponownie zajęła
się swoim jabłkiem.
- Ja nie żartuję. Widzę jak na
niego patrzysz. A oni są przeznaczeni sobie od dziecka. Tak mówi
legenda. Lykans z prawowitym następcą, przyszłym Alfą, rozumiesz
czy to zbyt skomplikowane? - Angel zamrugała kilkakrotnie. Naprawdę
chciała udać, że to co mówi Blanca, wcale jej nie rusza, ale
ruszało. I to jak.
Poczuła kłucie gdzieś w klatce piersiowej.
Zacisnęła szczękę.
Co ona sobie myślała. Przecież
od dawna wiedziała, że Seth i Ophelia są razem. Ale potem ten
klub, taniec... pomijając oczywiście krwawy pocałunek.
Stop. Przecież zrobił to tylko
po to, aby mieć ją w stadzie. Alfa mu kazał. Wcale nie zerwał z
Ophelią. To był jedynie wielki, świński, ukartowany podstęp.
Zabawa jej uczuciami.
Zacisnęła pięści i pochyliła
się nad stołem.
- Czy ty naprawdę myślisz, że
obchodzi mnie to co jest pomiędzy panem Wielkie Mniemanie o Sobie
Bo Jestem Pieprzonym Przywódcą Stada Wymuskanych Dzieciaków, a
panią Och Złamałam Paznokieć Co Teraz? - Ściszyła głos do
przepełnionego agresją szeptu. - Obchodzi mnie to, jak odciąć
się od was wszystkich i wyleczyć z tego pieprzonego czegoś. -
Skrzywiła się z obrzydzeniem.
Zaskoczona Blanca zamrugała
kilkakrotnie powiekami.
- Teraz możesz stąd i ś ć. -
Powiedziała, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Wbiła paznokcie w blat stołu. Zaraz poczuje
gorąco.
Wdech. Wydech.
Dziewczyna zobaczyła co się dzieje.
Złapała Angel boleśnie za ramię, wbijając szpony pomiędzy
kości.
- Angel? Uspokój się. Mam pójść
po Setha?
- Bierz te łapy! - Wykrzyczała, a
na całej stołówce zapadła grobowa cisza.
Blanca momentalnie cofnęła ręce,
odchrząknęła i wstała, dumnie wynosząc się ze stołówki.
Angel jeszcze przez chwile była w
centrum uwagi całej szkoły, lecz gdy w przeciągu trzydziestu
sekund nie pojawił się u niej kolejny napad agresji, wszyscy
wrócili do swoich zajęć – pałaszowania i plotkowania na temat
powodu zapaści Vicky.
Angel wytężyła słuch.
„Podobno przedawkowała..."
„Może jest w ciąży? "
"Jak moja
matka o tym się dowie, od razu przepisze mnie do lepszej szkoły. „
Angel parsknęła
gorzkim śmiechem.
Spojrzała na
zegar. Za trzy minuty koniec przerwy. Może jeszcze zdąży zamienić
dwa słowa z przyjaciółmi i ich przeprosić.
Kiedy wstawała,
zerknęła jeszcze raz na miejsce, które zajmował Seth.
Leżała tam
książka, którą czytał, dopóki nie przerwała mu dziewczyna.
Angel zagryzła
wargę.
Wziąć czy nie
wziąć? Może będzie chciał ją odzyskać? Nic się nie stanie,
jak mu ją przetrzyma. Odda mu ją jeszcze dzisiaj, a wtedy będzie
jej winny wyjaśnienia.
Złapała grube
tomisko i zasunęła krzesło.
***
Zatrzasnęła
drzwi i rzuciła klucze na szklaną popielniczkę na komodzie, którą
niedawno kupili rodzice. Angel z westchnieniem ulgi stwierdziła, że
mieszkanie zaczyna przypominać dom, a nie jedynie skład starych
pudeł.
Ale rozumiała,
że rodzice nie mieli czasu na nic. Przyzwyczaiła się do tego, że
w domu można było ich zastać jedynie o świcie i późnym
wieczorem.
Jej matka była
cenionym Endokrynologiem i została przyjęta z szeroko otwartymi
ramionami w szpitalu św. Tomasza, a ojciec Logistykiem miejskim.
Jednym z najlepszych. Dlatego został przeniesiony do Londynu.
Rzuciła torbę
na kanapę i otworzyła lodówkę. To, że nie zdążyła zjeść
dzisiaj lunchu, sprawiło, że była zdolna pożreć wszystko na swej
drodze.
Wrzuciła
pieczeń na talerz i wstawiła do mikrofalówki. Weszła do pokoju
aby się przebrać i w tym samym momencie zaświerkotał jej telefon.
Rzuciła koszulkę na łóżko i sięgnęła po komórkę.
Od: Nieznany numer
O której mam się
stawić u Ciebie, aniele?
Zmarszczyła brwi.
Spojrzała jeszcze raz na ostatni wyraz i plasnęła się w czoło.
Dzisiaj piątek.
Wyatt. Randka. Cholera.
Nagle poczuła swąd
spalenizny. SMS tak ją roztroił, że zajęło jej kilkanaście
sekund rozgryzienie skąd zapach się unosi.
Ruszyła pędem do
kuchni. Sprawnie przeskoczyła kanapę, odbiła się od oparcia i
wylądowała na ugiętych kolanach przy mikrofalówce.
- Wow. -
Zaśmiała się z niedowierzaniem. Lecz po chwili wróciła na
ziemię i wyłączyła urządzenie. Otworzyła drzwiczki z których
unosił się dym.
Zakaszlała i
otworzyła okno. Kiedy dym uszedł, znalazła sprawcę mini pożaru.
Folia w którą była owinięta pieczeń.
Widocznie nie było
jej dane zjeść obiadu.
***
Skończyła malować
jedno oko, kiedy usłyszała energiczne pukanie do drzwi.
Westchnęła i
ruszyła w ich stronę.
Kiedy miała już
zacząć odpinać zamki, poczuła znajomy błotnisty zapach.
- Spadaj Seth. -
Mruknęła i skierowała się z powrotem w stronę łazienki.
- Dobrze wiesz,
że jestem zdolny wyważyć te drzwi. - Zatrzymała się w pół
kroku. Choć wypowiedziana szeptem, była to ewidentna groźba
ze strony chłopaka.
Zacisnęła zęby.
Tak, był zdolny to zrobić. Pozwoliłaby mu na to, ale nie chciała
ściągać sobie na głowę zbędnych tłumaczeń rodzicom.
Ledwie odpięła
zamki, a chłopak był już w środku.
- Kulturalni
ludzie czekają na coś w stylu „proszę”. - Zatrzasnęła drzwi
i założyła ręce na piersi. - Czego chcesz.
Chłopak już miał
zacząć mówić, kiedy jego wzrok spoczął na twarzy dziewczyny.
Zamrugał i po
sekundzie jego ramiona zaczęły trząść się ze śmiechu.
- Niezły
make-up, O' Connel. - Udało mu się wykrztusić pomiędzy salwami
śmiechu.
- Och, stul
twarz. - Powiedziała i wyminęła go w korytarzu. Nie zamykała
drzwi do łazienki, wiedziała, że i tak pójdzie za nią.
- Wybierasz się
gdzieś? - Zapytał niemalże zaskoczony, przypatrując się
dziewczynie jak manewruje pędzelkiem eyelinera po powiece.
- Tak, się
składa Seth. Niektórzy mają inne zajęcia niż nachodzenie
dziewczyn w ich domach. - Odfuknęła i zakręciła opakowanie.
Z półeczki
chwyciła swój ulubiony perfum i spryskała nim szyję i
nadgarstki.
- Randka? -
Zapytał opierając się o framugę drzwi.
- Co Cię to
obchodzi? - Zapytała zgryźliwie. Rozpuściła włosy i była
gotowa do wyjścia.
- Czyli zgadłem.
Zawsze używasz tych perfum na specjalne okazje. - Angel spojrzała
na niego zaskoczona. On wyliczał na palcach. - Pierwszy dzień
szkoły, wyjazd do muzeum ze szkołą, wypad do klubu... - Na jego
twarzy pojawił się niewinny uśmieszek.
Dziewczyna poczuła
jak zaczyna oblewać się brunatnymi wypiekami ze złości.
Już miała wylać
całą wściekłość na Setha, lecz ten ją uprzedził.
- A tak w ogóle,
dzisiaj nigdzie nie wychodzisz. Sama załatwisz to ze swoim Romeem,
czy ja mam do niego zadzwonić?
- Słucham? -
Wydukała. - Jeszcze tego brakowało! Żebyś mi zabraniał
wychodzić z domu! Ogarnij się Cardoff, nie jesteś moim ojcem. -
Powiedziała i wychodząc z łazienki, trąciła go z całej siły
ramieniem.
Podążył za nią
do pokoju.
- Ale ja mówię
poważnie. Nigdzie dzisiaj nie wychodzisz. - Kiedy zignorowała go,
zamknął jej nadgarstek w żelaznym uścisku. Szarpnęła nim, lecz
chłopak okazał się silniejszy.
- Bo?
- Bo dzisiaj
jest pełnia.
Odparł, a jego
tęczówki zalały się ognistym szkarłatem.
___________________
To już trzynasty rozdział! *łezka*
Jestem zadowolona z tego tekstu - chyba pierwszy raz :)
Chciałam ogłosić jedynie, że robię sobie przerwę. Czekam na recenzję opowiadania, a czekając przykładam się do drugiego opowiadania - Sława to narkotyk
Kiedy dostanę recenzję, zabieram się za szablon, estetykę bloga etc.
Wieeele miłości i aby ten dzień był tak szczęśliwy jak dla mnie - jadę do Londynu i Paryża do tego Wyspy Kanaryjskie!
Życie jest piękne :')
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
10 komentarzy i następny
pozdrawiam
Cinna xoxo
Jestem zachwycona rozdziałem :) Po przeczytaniu kilku zdań, wyobraziłam sobie wściekłość Angel. Ale jestem zawiedziona że z randki wyszły nici! :( Kurczę a już liczyłam na coś więcej. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Seth mnie oczarował swoim chamstwem. I ta jego wyższość. Mrr <3 Jedziesz do Paryżu?! Zazdroszczę :) Zabierz mnie ze sobą :) Cóż pozdrawiam i weny życzę! I udanego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/
Przerwa? Po przeczytaniu tego rozdziału chcę więcej i więcej :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że randka Angel i Wyatt'a się nie odbędzie, czy może się mylę?
Wyjazd na Wyspy Kanaryjskie? A mogę się z tobą zamienić? Mam nadzieję, że w Paryżu nie będzie tak zimno jak u nas w kraju. Brr. Życzę tobie miłego pobytu poza granicami Polski :)
Bomba, uwielbiam takie akcje. Uwielbiam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyjazdu do Paryża i Londynu.
Ja na wakacje jadę do rodziny, do Maroka.
Jeżdżę tam prawie co rok. To się robi nudne.
http://sjpw-pisarka.blogspot.com/p/opowiadania.html?m=0
Na http://zrecenzuj-opowiadanie.blogspot.com/ pojawiła się recenzja twojego bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam Cię! :D No i może Angel, i Setha, i w sumie to każdego. :D Taki mój marny los, zachwycać się Twoim tekstem. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz! :D
Szczęściara z tymi wakacjami! ;) Ja w tym roku tylko do Grecji...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały! Kocham Twój blog!!!♥
Mam nadzieję, że jednak szybko pojawi się kontynuacja.
Seth jest świetny.;)
Ciekawi mnie ta pierwsza pełnia Angel...
Jeśli chodzi o wygląd bloga to polecam: http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/
Zapraszam też do mnie:
http://zagmatwany.blogspot.com/
http://maagicspencer.blogspot.com/
Niesamowite opowiadanie podoba mi się i to bardzo
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie. Chyba najlepsze jakie czytałam. :) Liczę, że jednak szybko dodasz kolejny.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że randka Angel nie wyjdzie...:/
Czekam na następny rozdział!! :3