Angel złapała się za serce i wyciągnęła rękę w stronę chłopaka, na znak, aby poczekał, aż się uspokoi. Kiedy ogień zaczął powoli gasnąć, dziewczyna wyprostowała się i wyciągnęła z uszu słuchawki.
- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - Powiedział ktosiek. Angel przyjrzała mu się uważnie.
Chłopak miał na sobie ciemne jeansy, t-shirt i najzwyklejszą wiatrówkę.
- Znamy się? - Zapytała dziewczyna, marszcząc brwi.
- Nie sądzę... jestem Wyatt. - Powiedział chłopak i podał Angel rękę. Uścisk miał silny, a dłonie przyjemnie ciepłe.
- Angel.
- Imię odzwierciedleniem urody. - Odparł chłopak, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Słaby tekst na podryw. - Zaśmiała się.
- Przepraszam, dopiero zaczynam uczyć się podrywać dziewczyny z Lycaons. - Odparł i przeczesał kasztanowe włosy palcami.
- Więc Wyatt, co cię tu sprowadza? Oprócz oczywiście doprowadzania mnie do zawału serca. - Chłopak uśmiechnął się przepraszająco. - Jedynie chęć poderwania dziewczyn z innej szkoły?
- Potrzebuję kilku papierów. Właściwie załatwię je, jeżeli odnajdę się w tym budynku i dotrę do gabinetu dyrektorki. - Wyszczerzył się w uśmiechu.
- Och, rozumiem, że potrzebujesz mojej pomocy? - Uśmiechnęła się do niego. - Przykro mi, ja także ledwo się tutaj orientuję. Jestem tu dopiero miesiąc.
- Ciągnie swój do swojego, co? - Zaśmiali się.
- Skąd jesteś?
- Southwark zaraz koło Millenium Bridge, a ty? Wyglądasz i mówisz jak z Kensington.
Chłopak złapał kosmyk jej włosów, zaraz po tym jak rzucił Oxfordzką nazwą dzielnicy Londynu, której nawet nigdy w życiu nie widziała.
- Spalony. Irlandka. - Wskazała na siebie palcem.
- Och, "On by każdego dnia przychodził do świątyni, gdyby wodą święconą była whisky." - Angel zaśmiała się na dźwięk starego Irlandzkiego przysłowia, często powtarzanego przez jej babcię określającą dziadka, który od kilkunastu dobrych lat nie przechodził przez próg kościoła.
- O, zjawił się wreszcie pan Price - Oboje spojrzeli na schody. Na szczycie pojawiła się panna Mathews, dyrektorka Lycaons Private School, a zarazem matka Ophelii, jak dowiedziała się Angel od Theo.
- Zapraszam do mojego gabinetu. A pani, panno O'Connel, co robi tutaj w środku lekcji? - Zapytała kobieta zakładając okulary na czubek nosa.
- Pomagała mi, zgubiłem się. - Chłopak posłał Angel oczko.
- Nieistotne. Panno O'Connel, proszę wracać na zajęcia, a pan Price, proszę za mną. - Pomachała chłopakowi na pożegnanie i cała w skowronkach ruszyła na lekcję historii.
- Przystojny?
- Cholernie. - Clarissa zachichotała.
- Dobra koniec pogaduszek dziewczęta! Zaczynamy grę. - Dziewczyny podniosły się z równiutko przyciętej trawy gdzie rozgrzewały się przed lekcją i złapały paletki do badmintona. - Dobierzcie się w pary, gramy dwa na dwa.
Clarissa bezceremonialnie złapała pod rękę Angel.
Zaczęły grę.
Dziewczyna przechwytywała prawie wszystkie lotki i uderzała z taką siłą, że w kilka minut wygrywały po dwa sety.
Po kolejnym skończonym meczu, przybiła z Clarissą piątkę i kątem oka zobaczyła Setha który bacznie ją obserwował.
/Nie obnażaj tak swoich nowych umiejętności/ Zadźwięczało jej w głowie
/Nie robię tego. Po prostu jestem dobra z wf/ Usłyszała tylko chichot Opheli w głowie.
Zazgrzytała zębami. Nim się obejrzała, po drugiej stronie boiska stała już blondynka z jakąś pierwszoklasistką.
Angel nachyliła się i zamachnęła wojowniczo paletką. Na ustach Ophelii pojawił się wredny uśmieszek.
/Już raz z tobą wygrałam/
/To był po prostu fuks, szczeniaczku/
Kiedy w uszach zadźwięczał gwizdek gra się rozpoczęła.
Ophelia uderzyła w lotkę, którą Angel z łatwością odbiła.

Kątem oka zobaczyła, że Clarissa i pierwszoklasistka zeszły z boiska i siedzą razem z resztą dziewczęcej części przyglądają się grze z szeroko otwartymi ustami.
Gdy lotka przeszła przez siatkę, białowłosa odbiła się z prawej stopy, wyprostowała kolana i przeniosła ciężar na lewą nogę. Skręciła biodra i uderzyła w lotkę wkładając w to całą swoją siłę, po czym wylądowała miękko na ziemi.
Pewna swego zwycięstwa, nawet nie zauważyła, że Ophelia jakimś cudem odbiła lotkę i smeczem przebiła ją na pole Angel.
Na boisku zapadła cisza. Ludzkie oczy dopiero rejestrowały wydarzenie sprzed chwili.
Ophelia posłała jej całusa, a jej oczy przez chwilę zalśniły żółtawym blaskiem.
W tym samym momencie, powietrze przeciął dźwięk gwizdka kończący mecz.
- Hej Angel! - Dziewczyna odwróciła się na pięcie.
- Cześć, Ollie.
- Ollie. Jak słodko. - Zaśmiali się. - Spotkamy się dzisiaj? Wiesz, twoja mama powiedziała, że średnio ci idzie z matmy i...
- Jasne. Tylko strzeż się. Dzisiaj leci mecz. Mój tata nie da ci spokoju, dopóki go z nim nie pooglądasz! - Zawołała i posłała mu uśmiech.
Lubiła Oliviera. Zawsze był dla niej taki miły i uczynny. Podejrzewała, że w końcu nastąpi moment, kiedy chłopak upomni się o coś więcej. Ale miała jeszcze czas, aby nacieszyć się jego "normalnością" w jej dziwacznie pokręconym świecie.
- Coś cię trapi.
- Mnie? Czemu?
- Bo drugi raz tłumaczę ci to zadanie, a ty zjadłaś już pół ołówka, zamiast go zapisywać. - Olivier zaśmiał się i wyciągnął z jej ust poobgryzany ołówek.
- Przepraszam. Nie mam dzisiaj do tego głowy. - Powiedziała i odrzuciła włosy do tyłu.
- Powiesz mi? - Złapał ją za rękę. Zagryzła wargę.
- Nie mogę.
- Chodzi o Cardoffa? - Zapytał, a Angel poczuła, że jego mięśnie się napinają. Nie odpowiedziała. Po sekundzie powieki Oliviera się rozszerzyły. - Angel, nie zbliżaj się do niego.
Chłopak mocniej ścisnął jej rękę.
- Ollie? O czym ty mówisz?
- On, on chce... On jest inny rozumiesz?
- Pod jakim względem? - Zapytała podejrzliwie.
Poczuła, że zaczyna lekko drżeć. O czym do cholery mówił Olivier?!
- Dobra, możesz mnie uważać za wariata, ale nie mogę pozwolić żeby on zrobił z tobą to samo. Mój... mój dziadek... on był czymś w rodzaju pomocnikiem... Chciał chyba, żebym ja też nim był. Pomagał takim jak Seth. Błagam nie bierz mnie za obłąkanego, ale Seth jest... wilkołakiem i chce, abyś ty nim także była.
Angel zamrugała kilkakrotnie. Zapadła krępująca cisza.
- W tej chwili powinnaś wyzywać mnie od psycholi. - Powiedział cicho Olivier i podrapał się po głowie. Wszystko zamieszało się w jej głowie. Olivier. Jej odskocznia od nienormalności. O wszystkim wiedział.
- Chyba, że ty... - Wyszeptał. Angel ścisnęła jego dłoń.
Może było to dziwne, ale rozumieli się bez słów. Czuła, że Olivier jest smutny. I że chciał ją przed tym obronić. Ale mu się nie udało. Poległ. Jak zwykle, w walce z Sethem.
Teraz musieli się z tym pogodzić.
Lecz słowa wypowiedziane przez Oliviera w tej chwili, zachwiały podstawy tego twierdzenia.
- Zmień mnie.
- Cco? - Zapytała w osłupieniu. Olivier jedynie wzruszył ramionami, jak gdyby nie było to nic wielkiego.
- Zmień mnie. - Powtórzył.
- Ja, ja nawet nie wiem... nie wiem jak to zrobić! - Sekundę później twarz chłopaka od Angel dzieliło kilka centymetrów. Dziewczyna otworzyła usta niezdolna nic wykrztusić z zaskoczenia. Jego oczy były przepełnione niewiarygodnym smutkiem i żalem.
- Angel, błagam. - Zerknęła w dół kiedy poczuła, że Olivier obejmuje jej dłoń.
- Mam dość bycia gorszym. Mam dość patrzenia jak Seth Cardoff na meczach zdobywa setki punktów, jak staje się gwiazdą szkoły, chodź bez swoich wilkołaczych mocy byłby nikim. - Wycedził jadowicie co bardzo wstrząsnęło dziewczyną ponieważ Olivier zawsze był pełny pozytywnej energii, wydawał się tak cieszyć życiem... Nigdy nie sądziła, że aż tak nienawidzi Setha.
- Błagam Angel, chociaż spróbuj to zrobić... Dla mnie. - Tym razem jego głos ponownie odzyskał łagodną barwę odpowiednią dla chłopaka.
Angel przełknę głośno ślinę.
- Dobrze... Spróbuję. - Oblicze chłopaka rozjaśniło się w jednej chwili. Podniósł się na nogi, chwycił Angel w pasie i podniósł ją w górę mocno przytulając. Choć ona nazwałaby to raczej miażdżeniem kości i robieniem z jej wnętrzności mokrej papki.
- Ale nic nie obiecuję! Mam na koncie tylko alkoholowe wspomnienia po napaści Setha na mnie. - Powiedziała przywracając chłopaka na ziemię.
- Jasne. Rozumiem to. - Odparł kiedy puścił Angel na ziemię. Chodź dziewczyna miała dziwne wrażenie, że Olivier kompletnie jej NIE rozumiał.
Pociągnęła go do łazienki tłumacząc, że pamięta, że dosyć mocno krwawiła, a krew łatwiej zmyć z płytek niż z białego puchatego dywanu. Nawet to nie starło zadowolenia z twarzy chłopaka.
Usiedli na zimnej posadzce po turecku, a Angel starała sobie przypomnieć krok po kroku to co robił z nią Seth.
Wzdrygnęła się na myśl krwawego pocałunku w klubie.
Zerknęła na twarz powoli niecierpliwiącego się Oliviera i dobyła wątpliwości co do tego czy chce z nim to przechodzić.
Nagle coś wpadło jej do głowy. Czemu nie spróbować inaczej?
- Podaj mi rękę. - Chłopak ochoczo wyciągnął wyprostowane przedramię pod sam jej nos. Chwyciła je w dłonie.
- Uprzedzam, że wymiana krwi nie jest przyjemnym uczuciem. Zawsze możesz się rozmyślić. - Powiedziała przyglądając się uważnie oczom chłopaka. Nie doszukała się na jego twarzy ani krzty niepewności, jedynie słaby uśmiech malujący się na ustach.
- Miałem złamane cztery żebra z przemieszczeniami, nie sądzę, że jakieś płytkie nacięcia mogą sprawić więcej bó... - Kiedy Olivier zaczynał swoją historię, Angel zdążyła już pociągnięciem języka wydłużyć kły i w nieuprzejmy sposób, wtopić zęby w przedramię chłopaka przerywając jego wywód.
Olivier z zaskoczenia nawet nie krzyknął, jedynie wpatrywał się zszokowany w ranę tryskającą krwią kiedy Angel odsunęła od niego usta. Sprawnym ruchem rozcięła sobie wargę i już drugi raz dzisiejszego wieczoru, poczuła w ustach metaliczny smak gorącego i gęstego płynu którego nie miała odwagi nazywać krwią, nawet w myślach.
Przyłożyła usta do rany chłopaka i pozwoliła żeby jej krew zmieszała się z krwią Oliviera.
Gdy miała już pewność, że to nastąpiło, prędko złapała ręcznik i zrobiła z niego prowizoryczny opatrunek. Poczuła że rozcięcie na wardze już się zasklepia. Olivier na tą umiejętność będzie musiał jeszcze poczekać.
- I co, jak się czujesz? - Zapytała opierając głowę o zimną ścianę. Takie przemienianie kogoś było straszliwie męczące!
- Zadziwiająco do... - Po raz kolejny Olivierowi nie było dane dokończyć zdanie. Lecz tym razem przeszkodziła mu w tym krew, a raczej coś krwio podobnego wydostającego się z jego ust. Przerażona Angel rzuciła się aby zetrzeć czarną maź z twarzy chłopaka, a zdezorientowany Olivier przyglądał się swojej ręce z której także oberwała czarnym czymś.
- O takim czynniku przemiany mi nie wspominałaś. - Wybulgotał wypluwając nową porcję mazi.
- Bo taki czynnik nie powinien zachodzić! - Wypiszczała przerażona dziewczyna wycierając już całkiem przesiąkniętym ręcznikiem nową falę czarnej brei która co chwilę wydostawała się z ust chłopaka.
Ale Olivier już prawdopodobnie tego nie słyszał ponieważ wpatrywał się szklistymi oczami w biały sufit. Dziewczyna krzyknęła. Chciała podnieść się na nogi lecz po chwili ślizgając się na czarnej mazi pokrywającą już prawie całą powierzchnie łazienki.
Wylądowała boleśnie uderzając kolanami o posadzkę i w takiej pozycji wydostała się z łazienki.
Obślizgłymi rękoma złapała telefon z komody który ciągle wypadał jej na podłogę. W końcu wytarła ręce o śnieżnobiałą koszulkę i drżącymi palcami wybrała numer.
- Odbierz, odbierz do cholery!
- Halo? - W słuchawce odezwał się lekko zirytowany głos.
- Błagam... Olivier... tak dużo krwi... błagam, przyjedź tu, błagam! - Ostatnie słowa wyszlochała histerycznie do słuchawki.
- Już jadę. - I rozłączył się. Angel skuliła się w kącie i ukryła głowę między ramionami. Kiedy tylko wyczuła zapach krwi wymieszanej z ostrym smrodem zgnilizny, zacisnęła powieki i starała oddychać się ustami.
Nawet nie zauważyła kiedy ktoś położył jej ciepłą dłoń na ramieniu. Podskoczyła przerażona i krzyknęła.
Poczuła rękę zatykającą jej usta.
______________________________
Och, to już X rozdział, jak to szybko minęło :)
Teraz rozdziały będę dodawać w większych okresach czasowych, żeby was nie zanudzać.
Wybaczcie, że taki długi. Po prostu mam masę pomysłów!
To urodzinowy rozdział, z którego jestem nawet zadowolona, mam nadzieję, że wy też! (Chociaż nie jestem do końca przekonana do rozmowy między Olivierem, a Angel co do wilkołactwa Setha)
Mam nadzieję, że dość realistycznie opisałam próbę przemiany Oliviera. Jeżeli nie, to mam nadzieję, że mi pomożecie to poprawić.
I jak myślicie, zakończy się sytuacja z Olivierem?
Co sądzicie o nowej postaci jaką jest Wyatt? ;)
Duuużo urodzinowych uścisków,
Cinna
wszystko suuuper.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nominowałam Cię do Liebster Awards :) Więcej informacji znajdziesz na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://probujacbycsoba.blogspot.com/
ciekawie piszesz :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż
http://linka-kattalinka.blogspot.com/